Strona główna > Artykuły

Jak długo jeszcze?

Opublikowany 23 września 2018

Kilka lat temu pewien nieznany dziennikarz, który sam nazywa siebie performerem postanowił zrobić eksperyment. Chciał on sprawdzić do czego zdolni są ludzie, aby dostać pracę. W tym celu udał się do mojego rodzinnego miasta i zorganizował spotkanie rekrutacyjne. Na tym spotkaniu zaproszeni ludzie byli poddawani wielu nieprzyjemnym rzeczom. Molestowanie, obrażanie, poniżanie. Część tych osób po prostu wyszła. Pozostali postanowili zostać. Pewnej pani, obiecali dać pracę. Kiedy okazało sie, że to tylko "ukryta kamera" ta pani nie kryła łez wzruszenia. Przecież dała się poniżyć za darmo.

 Pamiętam wtedy wywoływało to u mnie złość, frustrację i zniesmaczenie. Dzisiaj po latach, moje emocje się nie zmieniły z tą jednak różnicą, że uważam ten eksperyment może nie na słuszny, ale niestety za konieczny. Zastanawiam się ile człowiek jest w stanie znieść upokorzeń w pracy. Ile jeszcze czasu musi minąć, zanim normalnym standardem będzie wymarzona przez wielu "umowa o pracę"? Co musi się stać, abyśmy my ludzie pracy z podniesionym czołem powiedzieli DOŚĆ?!

Coraz częściej wychodzi na światło dzienne informacja o warunkach pracy w różnych zakładach. Sam miałem wątpliwą przyjemność pracować w warunkach uwłaczających człowiekowi. Co ciekawe firma ta nie jest jakimś małym rodzinnym, nikomu nieznanym zakładem. Był to jeden z regionalnych oddziałów dużej i znaczącej firmy w swojej branży. Jakie to były warunki? Z racji, że było to jakiś czas temu to nie wszystko pamiętam. Naturalną rzeczą w pracy jak i w domu jest dostęp do ciepłej wody. Jednak podczas pracy w tym zakładzie najbardziej utkwił mi w głowie jej brak. Zimą wyglądało jeszcze gorzej. Nie było wody w ogóle ponieważ z braku ogrzewania zamarzła woda w rurach. Wyobraźcie sobie pracować 8 godzin bez wody – bez toalety…

Zaledwie tydzień temu internet obiegło zdjęcie gdzie pracownicy pracują w pozycji klęczącej. Myślałem, że to Chiny. Jednak prawda o tym zdjęciu okazała się zatrważającym dramatem. Mianowicie takie warunki pracy zapewnia się w XXI wieku w Polsce. Winna całego zajścia jest dyrekcja zakładu, której zdaniem, krzesełka nie spełniają standardów i trzeba zamówić nowe. Nietypowa wysokość blatów uniemożliwia pracę na stojąco. Zatrważającym jest komentarz, że "jak będą bolały nogi to zmotywuje ich to do szybszej pracy". To jest żenujące. Wypadałoby by zadać pytanie dyrekcji o standardy w ich firmie, których tak mocno i sumiennie się trzymają. Chciałbym wiedzieć. Jakie standardy pozwalają przepracować zmianę w takiej pozycji?

Kolejnym przykładem jest znana na całym świecie sieć sklepów internetowych Amazon. Na jej temat zostało powiedziane już tak dużo, że wspominam o niej w sumie tylko dla zasady. Traktowanie ludzi jak maszyny to norma w tym miejscu pracy. Niezależnie od wieku jest się poganianym w sposób karygodny. Jak anonimowo podaje w wywiadzie dla Gazety Wyborczej jeden z pracowników:

Wykonujesz trzy czynności: chodzisz, skanujesz, przenosisz. I tak przez 10 godzin. Skaner tobą kieruje. Pokazuje, gdzie masz podejść, i zaczyna odliczać ci czas: 26 sekund, 18, 7 — na dotarcie na miejsce. (…) Jeśli nie zdążysz w czasie, jaki wyliczył ci system, twój menedżer może wysłać ci wiadomość. KorpoSMS-a na skaner: 'pracuj szybciej'. Twój szef widzi wszystko, co robisz".

Na próżno szukać w słowniku ludzi kulturalnych słów, które wystarczająco obelżywie określałyby tego typu praktyki.

"Najgorsze tam było wyzywanie przez supervisorów oraz traktowanie nas z pogard."– relacjonuje była pracownica jednego z większych call center w moim mieście. Więc jak niestety widać problemy z szacunkiem występują w wielu branżach zawodowych. Postanowiłem ciągnąć dalej ten temat.

"Zdarzało się, że gdy ktoś miał nieodpowiedni wynik, choćby z przyczyn niezależnych od jego wkładu pracy, wyzywany był od debili, bądź kwitowany, że skoro jest tak ułomny, to nie powinien tam pracować. Skracanie przerw. Nakazywanie chodzenia do toalety w wyznaczonym czasie. Bo przecież "wynik sam się nie zrobi". Łzy były tam na porządku dziennym. Jedna z moich koleżanek zachorowała na depresję przez to jak ją traktował przełożony. Dodam na koniec, że bywało, że i karetka przyjeżdżała nawet kilka razy w tygodniu, a przecież my tylko dzwonimy."

Będąc w trakcie pisania artykułu światło dzienne ukazał kolejny skandal z wyzyskiem w tle. Wyzyskiwaczem okazała się osoba po której niespodziewałby się nikt. Przecież ks. Stryczek robi tyle dobrego dla potrzebujących. Niestety kosztem innego człowieka.

Oczywiście to tylko kilka przykładów nagannego traktowania pracowników. To niestety tylko wierzchołek góry lodowej. Obawiam się, że każdy z nas zetknął się z różnym zachowaniem przełożonych i to zachowaniem karygodnym. Kto jest temu winien? Czemu tak się dzieje? Odpowiedź może się wydać niektórym dziwna, ale tak to po części i wina nas samych. Pracowników, którzy milczą. Robotników, którzy godzą się na takie traktowanie. Przecież jak pokazuje przykład choćby z call center liczy się tylko norma, skuteczność. Gdyby tak każdy pracownik się zbuntował i powiedział dość, postawił warunek, że jeśli nie dostaną krzesła do pracy i nadal musiał pracować w pozycji klęczącej to nie podejmie pracy, mógł to by być naprawdę zimny prysznic na głowę pracodawcy – wyzyskiwacza.

 Jest to super rozwiązanie. Jednak niestety państwo Polskie nie jest państwem opiekuńczym i szczerze powiedziawszy nie uważam by na sercu elity tego państwa leżały nasze prawa – Kodeks Pracy.

Jeśli dalej pracownik będzie zatrudniany na tzw. umowach śmieciowych to nigdy nie będzie mógł się postawić, ponieważ tego typu umowa w żaden sposób nie chroni pracownika, a służy tylko pracodawcy.

No dobrze, ale przecież nie muszą tam pracować. Owszem tak można sobie pomyśleć. Jednak tak myślą głównie ludzie młodzi, ewentualnie osoby, które mają dobrą posadę i obce im jest złe traktowanie. To zapewne również logika oprawców, z grzeczności nazywanych pracodawcami.

Niestety żyjemy w takich czasach gdzie kazdy ma jakieś większe lub mniejsze zobowiązania finansowe i utrata pracy choćby na miesiąc mogłaby mieć straszne skutki. Zwłaszcza, że w dobie zmasowanej imigracji ze wschodu, coraz trudniej odnaleźć się pracownikowi w sytuacji, w której to pracodawcy powinno zależeć na pracowniku, a nie odwrotnie.

Chciałem zaapelować do tych, którzy czują się krzywdzeni przez pracodawców, aby nie byli bierni, aby nie bali się wziąć spraw w swoje ręce i postawili się oprawcy. Bo jak pisałem we wcześniejszym artykule każdemu z nas należy się szacunek.

Karol Ozga,

Praca Polska Radom