Strona główna > Artykuły

Czy może to ta słynna walka klas?

Opublikowany 3 września 2018

Każdy z nas stworzony jest w inny sposób. Każdy z nas ma inne predyspozycje i ambicje. Obieramy różne ścieżki zawodowe. Ktoś zostanie lekarzem, bankierem, sportowcem, a ktoś jeszcze prawnikiem. Część z nas swoją karierę zacznie w różnych korporacjach. Jednak największa część będzie pracownikami fizycznymi.

Czy wykonywany zawód skreśla kogoś z prawa do poszanowania dóbr osobistych? Czy dany zawód, o ile nie wykracza za fundamentalny margines moralny, może być powodem do słania obelg w stosunku do jego przedstawiciela? Odpowiedź wydaję się być oczywista.

Jednak czy jest taka, to niestety pewności już nie mam. Jestem młodym człowiekiem. Nie skończyłem jeszcze nawet trzydziestu lat. Pierwszą pracę podjąłem w wieku 15 lat. Było to roznoszenie ulotek za 4 zł na godzinę. Dzisiaj się z tego śmieję, ale pamiętam, że wtedy czułem się jakbym złapał byka za rogi.

Teraz po dwunastu latach od pierwszej pracy jestem robotnikiem w jednej z większych fabryk w regionie, z którego pochodzę. Urodziłem się w rodzinie robotniczej. Zarówno mama jak i tata pracowali w radomskich fabrykach. Pamiętam jak poświęcali się pracy, zwłaszcza tata, ponieważ mama zajęła się naszym wychowaniem. Wtedy to po raz pierwszy spotkałem się z krzywdzącą opinią na temat klasy robotniczej. „Robol”, jak potocznie nazywa się pracowników fizycznych, ma już wyrobiony swój stereotyp. Pijak, brudas, niechluj, brak wykształcenia, brak ambicji i cham. Jestem robotnikiem i powtarzam to z dumą, dlatego postaram się odkłamać ten krzywdzący stereotyp.

Jak wykazał Krystian Jachacy w jednym ze swoich artykułów (https://pracapolska.org.pl/kto-jest-w-polsce-klasa-pracujaca/) klasa robotnicza stanowi większość zatrudnionych w kraju. Jest zatem trzonem naszego społeczeństwa. Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie, czy polskie społeczeństwo to społeczeństwo, które wpisuje się w ramy stereotypowego robola? Czy większość naszych rodaków nie ma ambicji, jest chamska, wulgarna i zapijaczona? Niekoniecznie. Ba! Nawet mogę z pełną świadomością stwierdzić, że jest wręcz odwrotnie.

Zastanawia mnie, kto jest autorem i największym agresorem w stosunku do robotników. Z moich obserwacji wynika, że jest to tzw. klasa średnia. Jak to zwykło się potocznie mawiać „młodzi, wykształceni z wielkich miast”. Zatrudniani w korporacjach i w rodzinnych przedsiębiorstwach. Czemu to robią? Czują się lepsi czy może gorsi? Szukają dowartościowania? Czy może to ta słynna walka klas?

Nie wiem. To pytanie nie dla mnie, raczej do socjologa, ewentualnie psychologa. Praca robotnika często jest niedoceniana. Nawet niezauważana na co dzień. Warto jednak popaść w zadumę i pomyśleć  jak to się stało, że pod moim blokiem, czy za moim ogrodzeniem jest położona ładna kostka brukowa. Należy zadać sobie pytanie, skąd wziął się samochód, która zabiera mnie i żonę na wakacje. Jak powstało łóżeczko, w którym codziennie zasypiają nasze dzieci. Kto zbudował nasze domy, mieszkania. Kto szyje nam ubrania, produkuje żywność.

Tak, za to odpowiadają „te zapijaczone chamy” – robotnicy. Zawsze myślałem, że bez nas życie byłoby trudne. Jednak pisząc ten tekst, stwierdzam, że byłoby raczej niemożliwe. Przynajmniej nie życie w  komforcie.  Warto zauważyć, że te wszystkie elementy, które ułatwiają nam życie, a które produkują na co dzień w pocie czoła robotnicy, są elementem napędzającym gospodarkę. Gdyby nie przemysł, żaden kraj nie byłby w stanie funkcjonować.

Sam wybrałem sobie „drogę robotnika”. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że nie, że jestem tym kim jestem, ponieważ rodzice  byli robotnikami, a ja tak jak oni bezmyślnie, bez ambicji i po najmniejszej linii oporu poszedłem w ich ślady.

Mam dwoje rodzeństwa, jedno z nich jest prawnikiem, drugie pedagogiem. Więc nie, mój wybór to świadomy wybór. Rodzice nauczyli mnie szacunku do ciężkiej pracy. To co powiem, może wydawać się Wam trochę wzniosłe, przepełnione pychą i dumą, ale ja prace fizyczną, bycie robotnikiem traktuję jako służbę społeczeństwu. Służbę. Która nie jest lekka i przyjemna, a jak wspomniałem już konieczna.

Dawno temu opuściłem strefę komfortu. Mógłbym siedzieć w klimatyzowanym biurze, popijać zbożowe latte z mlekiem sojowym i spędzać czas przed komputerem patrząc w jakieś tabelki. Mógłbym pisać projekty na temat handlu garnkami. Jednak nie spełniałbym się pracując w taki sposób.

Czemu mówię służba? Bo taka praca wymaga dużo poświęcenia. Pracuję w trybie czterobrygadowym, tj. 21 dni z rzędu i nieważne czy jest weekend, czy nie, czy święto, czy zwykły dzień. Kartę trzeba odbić i zacząć produkcję. Po trzech tygodniach należy mi się 7 dni odpoczynku. To jest naprawdę wymagające.

Napisałem ten tekst, ponieważ, już miałem dość takiego postrzegania robotnika, przez prezesów i przedstawicieli innych klas. My robotnicy powinniśmy zawsze zabierać głos i nigdy nie czuć się gorszymi od tych, którzy więcej zarabiają, którzy jeżdżą lepszymi samochodami. Warto im przypominać, że my robimy te samochody. Ponad wszystko trzeba walczyć o szacunek dla każdego pracującego człowieka. Nie ważne czy jest się rolnikiem, robotnikiem, lekarzem czy prezesem – każdemu należy się szacunek. 

Karol Ozga,

Praca Polska Radom